UWAGA: Portal dowcipas nie odpowiada za szkody i powikłania, które mogą być wynikiem długotrwałego śmiechu do rozpuku po przeczytaniu zamieszczonych tu dowcipów. Nie odpowiadamy także za straty kalorii utraconych w wyniku śmiechu (podczas śmiechu poruszanych jest około 60 mięśni) oraz za przyspieszenie powstawania zmarszczek mimicznych!
Zgłosiłem do Spółdzielni Mieszkaniowej fakt uszkodzenia domofonu. Technik miał przyjść ok. godz. 8.00 rano. Po bezskutecznym oczekiwaniu, do 11.00 zadzwoniłem do działu technicznego spółdzielni, aby przypomnieć o fakcie zgłoszenia naprawy... Po dodzwonieniu się, pracownik SM zirytowanym głosem rzucił: - Panie, pracownik był u pana o ósmej, dzwonił, ale pana nie było.. (tu zapadła chwila ciszy, po czym słyszę przytłumione) - Ty Zbyszek, a na co ty dzwoniłeś? ... To teraz zapi...rdalaj do klienta, a potem do sklepu żebyś se nowy mózg kupił! I do słuchawki: - Bardzo pana przepraszam, pracownik za chwilę będzie u pana.
Trwają badania nad nowym lekarstwem. Pacjenci podzieleni na dwie grupy: ci co biorą i ci co są oszukiwani. Pełna dyskrecja - nikt nic nie wie. Nagle do lekarza przychodzi jeden z pacjentów: - Doktorze, zamieniliście mi lekarstwo! Doktor pyta bardzo ostrożnie: - A co Pana skłania do takiego twierdzenia? - Prosta sprawa. Wcześniej jak wyrzucałem te pastylki do klopa to pływały. A teraz nagle zaczęły tonąć....
Powiedzmy, że rzecz dzieje się w niedalekiej przyszłości. Prałat Jankowski przyleciał swym helikopterem do Szczecina. Na lądowisku czeka tłum dziennikarzy, a najbardziej do przodu pcha się reporter super ekspresu. Gdy Jankowski wynurzył się z helikoptera wspomniany dziennikarz rzuca pytanie: - Prałacie, co powiesz nam o tutejszych lokalach nocnych? Ten aby wybrnąć odpowiada: - Są w Szczecinie jakieś lokale nocne? Następnego dnia na 1 stronie Super Ekspresu wielkimi literami: Pierwsze pytanie prałata Jankowskiego po przylocie do Szczecina brzmiało: Są w Szczecinie jakieś lokale nocne?
Dwóch facetów pomogło młodej dziewczynie naprawić samochód. Po robocie ona uśmiecha się wdzięcznie i pyta się: - A jak będzie z zapłatą? Wolą panowie pieniądze, czy majteczki? - Daj pani pieniądze. Ona odjechała, a oni idą dalej drogą. - Głupia ona, czy co? Na co nam jej majteczki? Ani na mnie, ani na ciebie...
Córka pani Pollack zaręczyła się. Ponieważ oficjalna uroczystość ma się odbyć za trzy dni, matka narzeczonej wysyła telegram do syna, studenta politechniki w Brnie: Przyjeżdżaj natychmiast na zaręczyny Malwinci. Syn odpowiada: Nie mogę przyjechać. Leżę w łóżku z anginą. Pani Róża wysyła drugą depeszę: Daj jej dwadzieścia koron, wyrzuć ją za drzwi i przyjeżdżaj natychmiast.
Jedzie facet mercedesem 100 kmh, gdy nagle wyprzedza go syrenka, która po chwili znika za zakrętem. Dwa kilometry dalej syrenka stoi na poboczu, maska podniesiona, a kierowca wlewa do silnika wiadro wody. Zdziwiony kierowca mercedesa przyspiesza do 150 kmh, ale sytuacja powtarza się. Zdenerwowany przyspiesza do 200 kmh, lecz syrenka znów go wyprzedza. Parę kilometrów dalej widzi syrenkę stojącą na poboczu. Zaciekawiony zatrzymuje się obok niej i wysiada z samochodu, aby przyjrzeć się temu ewenementowi. Tymczasem kierowca syrenki otwiera maskę, by wlać wiadro wody, a pod maską zamiast silnika znajduje się pięciu Murzynów: czterech zmęczonych, z wywalonymi jęzorami i jeden uśmiechnięty. Więc kierowca mercedesa pyta się tego uśmiechniętego: - Z czego się cieszysz? A ten na to: - Bo ja jestem wsteczny!
Na pustyni misjonarz spotyka lwa. Przerażony żegna się i mówi: - Boże, spraw, by ta istota miała chrześcijańskie uczucia. Na to lew żegna się i mówi: - Boże, pobłogosław ten, dar, który zaraz będę spożywał.